środa, 18 lutego 2015

Bieżnik

Wszyscy, którzy go widzą (z wyątkiem mojego nieocenionego Męża) kręcą nosem na temat doboru kolorów: "a czy nie lepiej wyglądałby w zieleni?". Nie wiem czy lepiej czy nie, ale osobiście jestem tym bieżniczkiem (26x42) zauroczona i uważam, że jest słodki ;) Na potwierdzenie moich słów kilka fotek:




piątek, 13 lutego 2015

Coś się szyło

Ostatnie tygodnie przed porodem upłynęły nam pod znakiem najpierw kataru, a później ospy dziewczynek. Nie było więc łatwo wygospodarować czas na szycie. Ale kiedy po raz milionowy musiałam podnosić z podłogi porozsypywane drewniane klocki, coś we mnie pękło (i nie było to na szczęście związane z moim i tak już wówczas nadwyrężonym kręgosłupem) i postanowiłam coś z tym zrobić. Kiedy dziewczynki spały, wyjęłam dwie pary starych dżinsów i zamek z odzysku i zabrałam się za szycie. Nie wyszło może idealnie, zwłaszcza, że ani moja Łucznikowa Marysia ani zdobyczna Delta nie chciały przeszywać flanelowej podszewki, złożonego dżinsu i zamka jednocześnie, musiałam więc improwizować i górne dno nie jest idealnym kołem niestety.


Torba uratowała mój kręgosłup i skołatane nerwy, bo dziewczynki przestały wysypywać i porzucać klocki, zaczęły też je sprzątać i odnosić na miejsce ;) Ale przede wszystkim znalazły interesujący zamiennik:


wtorek, 10 lutego 2015

:)

Dawno niczego nie publikowałam, ale to wcale nie znaczy, że nic się u nas ciekawego nie wydarzyło. Troszkę szyłam, troszkę szydełkowałam, pewne opóźnienia były związane z awarią aparatu, ale przede wszystkim zajmowaliśmy się przygotowaniami do przywitania naszego Dzidziorka :) Powitajmy Andrzeja! :)


Już niedługo zajmę się nadrabianiem zaległości :) Pozdrawiam ;)